Zawsze bardzo mnie onieśmielał - mimo,
że miałam tylko kilka lub już kilkanaście lat, wiedziałam przecież mniej
więcej, kim jest. Gdy przerabiałam w szkole „Słonia”, śmiałyśmy się z mamą, że
mogłabym zapytać go o intencje i motywy, które kazano mi opisać w wypracowaniu.
Pamiętam, jak byliśmy w kinie – na
„Casino Royale” i „Dobrym Roku”. Jak tylko usiedliśmy, zaproponował nam
zatyczki do uszu.
Pamiętam, jak byłam w ich
mieszkaniu, leżąc na wyjątkowo twardym fotelu przyglądałam się ich skrzeczącym
papugom.
Pamiętam, jak dzwonił do nas do
domu i gdy odbierałam, przedstawiał się chłodno, zawsze tylko z nazwiska.
Pamiętam, jak pytał mnie, co
słychać w szkole i całkiem interesowały go moje sukcesy w podstawówkowych
konkursach.
Bardzo mi
przykro.
Piękne
ReplyDelete